Odjechane Jednorożce
Jednorożce – fantastyczne stworzenia wywodzące się z mitów i legend przedstawiane jako konie z pojedynczym rogiem, najczęściej o śnieżnobiałej sierści i długiej grzywie. Opisywane były już w starożytności, a dziś te mityczne stworzenia szturmem przeniknęły do popkultury i od dobrych kilku lat cieszą się niesamowitą wręcz popularnością. Kubki, plecaki, zabawki, skarpetki, kapcie, koszulki, pendrive’y, breloczki… Naprawdę, wszelkiego rodzaju gadżetów i innych produktów z motywem tych pięknych, magicznych i bardzo tajemniczych stworzeń nie sposób jest zliczyć. Nic więc dziwnego, że kolejne branże próbują wykorzystać panujący szał na jednorożce i dotrzeć tym samym do jeszcze większego grona odbiorców. Również w planszówkowym świecie doczekaliśmy się dość głośnej gry traktującej o tych magicznych i bardzo tajemniczych stworzeniach.
Odjechane Jednorożce, czyli polska edycja gry Unstable Unicorns wydana za sprawą wydawnictwa Rebel.pl to niewielka karcianka dla 2-8 graczy, w której naszym celem jest zebranie w swojej stajni odpowiedniej liczby jednorożców. Ale, ale… zadanie wbrew pozorom nie jest takie proste, bowiem w trackie partii będziemy skupiali się nie tylko na tworzeniu własnego stada, ale również na destrukcji poczynań przeciwników. W niewielkim lecz solidnym pudełeczku z grą znajdziemy 135 kart oraz instrukcję. Te pierwsze okraszone są bardzo ładnymi i nieco zabawnymi grafikami lecz mogłyby być zdecydowanie lepszej jakości. Na szczęście w pudełku znajduje się dość przestrzeni by pomieścić karty w koszulkach (chociaż to z kolei dodatkowy wydatek). Instrukcja natomiast – choć merytorycznie napisana poprawnie – jest w bardzo niewygodnym do czytania formacie.
Jednorożce do boju!
„Ani to konik
Ni nosorożec
To boskie cudo zowie się jednorożec”*
Rozgrywka toczy się turach, które rozgrywamy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Grę zaczynamy z pięcioma kartami na ręce i jednym jednorożkiem, a początek naszej tury to zawsze moment kiedy możemy aktywować efekty zagranych wcześniej kart do naszej stajni. Następnie dobieramy jedną kartę z talii na naszą rękę po czym przechodzimy do fazy akcji. Naszą akcją może być albo dobranie jednej dodatkowej karty albo zagranie karty z ręki. Obszar do którego wykładamy nasze karty nazywamy właśnie stajnią. Po wykonaniu jednej z tych czynności odrzucamy (jeśli to konieczne) tyle kart z ręki, aby mieć ich maksymalnie siedem i kończymy tym samym swoją turę. W ten oto prosty sposób toczy cała partia.
No dobrze, skoro wiemy już według jakiego schematu prowadzona jest rozgrywka – pora więc przedstawić jakiego rodzaju karty znajdziemy w grze, gdyż to pozwoli nieco zobrazować Wam na czym konkretnie polega i jak wygląda rozgrywka. A więc, w grze znajduje się 5 typów kart. Są to:
- Karty jednorożców – zagrywamy je zwykle do swojej stajni. Jednorożce dzielą się na 3 typy: Jednorożki, które nie posiadają żadnych zdolności, nie możemy mieć ich na ręce i do stajni mogą trafić wyłącznie z tzw. żłobka poprzez działanie innych kart, Zwykłe Jednorożce – możemy zagrać je z ręki lecz nie oferują nam żadnych dodatkowych efektów oraz Magiczne Jednorożce, te z kolei posiadają szereg specjalnych zdolności, które – w zależności od karty – aktywują się w momencie zagrania, wymagają spełnienia konkretnego warunku (np. odrzucenia innej karty z ręki) bądź też mogą być aktywowane wyłącznie na początku naszej tury, o czym już wcześniej wspominałem.
- Karty ulepszeń – zagrywane są do dowolnej stajni i zapewniają różne pozytywne efekty, które wzmocnią nasze jednorożce, pozwolą dobierać dodatkowe karty, podkradać karty innym graczom, itd.
- Karty kar – podobnie jak karty ulepszeń, zagrywamy do dowolnej stajni. W przeciwieństwie do ulepszeń, karty te zapewniają jednak negatywne efekty, które mogą znacznie skomplikować i uprzykrzyć życie innym graczom, np. zmusić do odrzucania co turę karty, uniemożliwić zagrywanie ulepszeń lub zablokować możliwość korzystania z efektów magicznych jednorożców.
- Karty magii – to karty, które zapewniają jednorazowe efekty rozpatrywane natychmiast po ich zagraniu. Dla przykładu może to być możliwość dobrania dodatkowych kart z talii, zniszczenie lub kradzież wybranego jednorożca przeciwnika, kradzież karty z ręki innego gracza, itd. Efekt – zależnie od karty – może oddziaływać na nas samych lub przeciwników.
- Karty ripost – jedyny typ kart, który możemy zagrywać w dowolnym momencie gry jako odpowiedź na kartę zagraną przez przeciwnika. Riposta robi nic innego jak zwyczajnie blokuje działanie właśnie zagranej karty i przenosi ją na stos kart odrzuconych. Co ciekawe, na każdą ripostę możemy odpowiadać kolejną ripostą, rozgrywając w ten sposób „bitwę” o to czy dana karta wraz z jej efektem zostanie ostatecznie zagrana czy też nie.
Rozgrywka trwa – dobieramy i zagrywamy karty, korzystamy z ich zdolności, wykładamy kolejne jednorożce do naszej stajni, staramy się bronić przed atakami przeciwników i jednocześnie sami robimy wszystko, aby skutecznie krzyżować plany naszym oponentom. Cała partia toczy się do momentu, gdy któryś z graczy umieści w swojej stajni 6 lub 7 (zależnie od liczby graczy) jednorożców – ta osoba rzecz jasna zostaje zwycięzcą. W przypadku wyczerpania się talii, wygrywa osoba, która ma ich na koniec najwięcej. Jak widać, podstawowe zasady gry są banalnie proste – ich wytłumaczenie to kwestia kilku minut, dzięki czemu bardzo szybko możemy zasiąść do rozgrywki z zupełnie nowymi graczami. To co jednak może generować problemy i drobne przestoje w trakcie kilku pierwszych partii to – jak na karciankę przystało – konieczność zapoznania się ze wszystkimi opisami na kartach i sposobem ich działania. Jeśli już jednak przyswoimy sobie jak działają poszczególne karty, rozgrywka będzie przebiegać w miarę płynnie i dynamicznie.
Jak na tak prostą w zasadach karciankę jest tutaj całkiem sporo kombinowania nad tym, co w danym momencie zagrać i jak najefektywniej wykorzystać zdolności swoich kart. Tworzenie łańcuchów efektów kilku odpowiednio połączonych ze sobą kart jest tutaj jednym z kluczowych elementów, które mogą sporo namieszać i przybliżyć nas do zwycięstwa. To co, również bardzo mi się spodobało to spora ilość negatywnej interakcji w trakcie partii. Tak, Odjechane Jednorożce to – mimo słodkiej i bajkowej oprawy – wredna, a momentami nawet bardzo wredna gra, w której brudne i nieczyste zagrania krzyżujące nasze plany są na porządku dziennym. Tutaj co rusz możemy sobie wzajemnie niszczyć, kraść i podmieniać karty i generalnie mocno uprzykrzać życie. Nie ma nic przyjemniejszego jak zagrać kartę, która „odpali” świetne combo i zniweczy plan przeciwnika doprowadzając go do szału. Ale strzeżmy się, bowiem przeciwnik ten na pewno nie pozostanie nam dłużny i odpłaci się jakąś wredną zagrywką przy najbliższej możliwej okazji. Ja osobiście traktuję ten element rozgrywki jako plus, aczkolwiek jeśli nie przepadacie za negatywną interakcją to zdecydowanie radzę trzymać się z dala od Odjechanych Jednorożców.
Poruszając kwestię skalowalności muszę przyznać, że rozgrywka we dwie osoby niestety nie dostarczyła mi pełni satysfakcji. Oczywiście niby gra działa, na stronie wydawcy znajdziemy nawet wariant dedykowany dla rozgrywek dwuosobowych, ale mimo to zabawa jest dość monotonna i przewidywalna. Tytuł ten zdecydowanie rozwija skrzydła i pokazuje pazur dopiero, gdy do stołu zasiądzie przynajmniej 3-4 graczy. Owszem, wraz ze wzrostem liczby graczy czas oczekiwania na swoją kolej staje się ciut dłuższy, a i sama rozgrywka zabiera więcej czasu, ale grywalność i emocje przy stole zdecydowanie rosną. Jeśli zaś chodzi o losowość – jak to w takich karciankach bywa – sporo zależy od tego co uda nam się dociągnąć, aczkolwiek nawet z teoretycznie kiepską ręką, wciąż możemy przynajmniej krzyżować plany przeciwnikom i liczyć na to, że prędzej czy później otrzymamy karty, które pozwolą nam przybliżyć się do zwycięstwa.
Dużą wadą tego tytułu są w mojej opinii niejasności co do interpretacji działania niektórych kart, których opisy bywają niesprecyzowane i często budzą wątpliwości jak prawidłowo działa dana karta i jak rozpatrzeć ją w łańcuchu kilku efektów. W tej sytuacji wiele pomogłoby zawarcie w instrukcji rozpiski ze szczegółowym wyjaśnieniem działania części kart i krótkim przykładem ich zastosowania w praktyce lecz o tym oryginalny wydawca niestety nie pomyślał. W efekcie tego działanie pewnych kart trzeba było po prostu ustalić między sobą, nie mając jednak pewności czy jest ono zgodne z założeniami autora gry.
Podsumowanie
„Jesteś na pewno więcej niż koniem
Tak niepozorny, a wygrasz ze słoniem”*
Krótko podsumowując, Odjechane Jednorożce to karcianka, która pomimo niewielkich rozmiarów i banalnie prostych zasad w szerszym gronie dostarcza sporo emocji i zmusza do odrobiny kombinowania. Do tego dochodzi jeszcze ciekawy temat i świetna oprawa graficzna pełna uroczych jednorożców. Oczywiście tytuł nie jest pozbawiony kilku drobnych wad, nie jest to też gra dla każdego, ale jeśli tylko macie większą ekipę i lubicie gry przepełnione negatywną interakcją to koniecznie sprawdźcie Odjechane Jednorożce, bo w kategorii nieco bardziej wymagających imprezówek to jedna z ciekawszych pozycji.
Egzemplarz do recenzji przekazało wydawnictwo Rebel.pl
*Zenek Kupatasa – Jednorożec