Imago: Family – Wyzwanie dla wyobraźni w rodzinnym wydaniu
Któż z nas nie zna gry w kalambury? Oczywiście, tą popularną od lat zabawę w odgadywanie haseł nie każdy lubi, ale większość z nas przynajmniej raz w życiu miała okazję w nią zagrać. Sam szczerze mówiąc mam innych faworytów wśród wszelkiego rodzaju gier imprezowych, a jeśli chodzi o kalambury to zdecydowanie bardziej preferuję te rysowane bądź obrazkowe niż mówione i pokazywane za pomocą gestów, wśród których jedną z najpopularniejszych odsłon jest seria Time’s Up! Z kolei Imago: Family, któremu poświęcony jest dzisiejszy tekst to właśnie jedna z obrazkowych wersji tej popularnej formy rozrywki, o której postanowiłem opowiedzieć w dzisiejszej recenzji.
Obecnie mamy sporo różnych wariacji klasycznych kalambur i wydawać by się mogło, że w tym temacie nie da się już wymyślić nic nowego. A jednak, kiedy w 2016 roku wydawnictwo Rebel.pl wypuściło na rynek grę Imago, okazało się że wciąż można podejść do tematu kalambur w świeży i interesujący sposób. Zespół projektantów z Kraju Kwitnącej Wiśni sposób prezentowania haseł za pomocą mowy, dźwięków czy gestykulacji postanowił zastąpić tworzeniem obrazków z różnych prostych symboli i piktogramów umieszczonych na przezroczystych kartach. Pomysł – jak dla mnie rewelacyjny. A dlaczego? Zaraz sami zobaczycie, ale po kolei…
Imago: Family to kontynuacja hitu z 2016 roku, tym razem – jak sama nazwa wskazuje – w wydaniu rodzinnym. Oznacza to tyle, że hasła jakie znajdziemy na kartach są znacznie prostsze i bardziej dostosowane do grania z młodszymi dziećmi. Znajdziemy więc tu m.in. różne zabawki, zwierzęta, sprzęty domowe, postacie z bajek, nazwy gier, pojazdy i wiele, wiele innych. Zasady rozgrywki są banalnie proste i nie odbiegają znacząco od innych tego typu gier kalamburowych. Wpierw jednak grę trzeba przygotować, lecz to zajmie nam zaledwie kilka chwil. Na stole umieszczamy planszę, a dookoła niej rozkładamy wszystkie przezroczyste karty z prezentujące różne proste obrazki, kształty, linie, symbole i piktogramy. Z kolei karty Enigm (haseł) dzielimy na 3 stosy układając je stroną kategorii do góry, a gdzieś w pobliżu kładziemy pulę żetonów gwiazdek. To tyle – możemy zaczynać zabawę.
W trakcie gry każdy po kolei bierze jedną kartę Enigmy z dowolnego stosu i wybiera jedno z umieszczonych na odwrocie haseł, podając reszcie uczestników jego kategorię. Zadaniem osoby podpowiadającej w danej rundzie jest takie zaprezentowanie hasła na planszy za pomocą dostępnych kart z obrazkami, aby jak najbardziej pomóc pozostałym graczom je prawidłowo rozszyfrować. W momencie, gdy my układamy obrazki, reszta uczestników może do woli rzucać hasłami i próbować odgadnąć to, co staramy się pokazać. Pierwsza osoba, która odgadnie hasło, jak również osoba która je prezentowała, otrzymują po jednym znaczniku gwiazdki symbolizującym zdobyty punkt. Następnie rola „podpowiadającego” przechodzi do kolejnego gracza i rozgrywka toczy się w analogiczny sposób do momentu, kiedy każdy z graczy z powodzeniem zaprezentuje ustaloną liczbę haseł. Wówczas podliczamy zdobyte gwiazdki (punkty) i wyłaniamy zwycięzcę.
W prezentowaniu haseł mamy pełną dowolność – karty z symbolami i piktogramami możemy dowolnie układać, obracać, nakładać na siebie, tworzyć sekwencje składającą się z kilku obrazków, poruszać nimi tworząc animację czy nawet budować z nich trójwymiarowe konstrukcje. Jedynym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia. Słowem – możemy robić wszystko prócz rzecz jasna – mówienia, wydawania dźwięków, gestykulowania czy układania liter i cyfr będących częścią danego hasła – to już jest zdecydowanie pójście na łatwiznę, a przecież nie o to chodzi w kalamburach. To co spodobało mi się najbardziej w Imago to właśnie pomysł z przezroczystymi kartami, które możemy nakładać na siebie tworząc różnorodne obrazy. Dzięki tak prostemu lecz jakże interesującemu rozwiązaniu, gra daje nam ogromne pole do popisu i mocno pobudza naszą kreatywność oraz wyobraźnię. Zabawne jest to jak na początku wydaje nam się, że ciężko będzie ułożyć hasło z tak prostych i pozornie mało przydatnych symboli, a z biegiem gry sami zaskakujemy się co siedzi w naszych głowach i w jak różny sposób potrafimy skojarzyć kilka połączonych ze sobą symboli z przedstawianym hasłem. Właśnie takie kalambury bardzo lubię!
Z perspektywy osoby dorosłej, spora część obecnych na kartach haseł jest tak prosta do odgadnięcia, że gra toczy się w bardzo szybkim tempie. Już sama kategoria mocno zawęża zestaw potencjalnych haseł, bo przecież mamy świadomość, że w wydaniu Family raczej nie pojawi się nic skomplikowanego. Często właśnie zdarzało się tak, że nim zdążyliśmy dobrze wkręcić się w prezentowanie to zaraz ktoś wykrzyknął poprawne hasło. Na szczęście od czasu do czasu trafiały nam się też hasła, przy których zatrzymywaliśmy się na dużo dłuższą chwilę i wtedy właśnie robiło się znacznie ciekawiej. Jeśli jednak chcemy podnieść poziom trudności możemy zagrać w wariancie bez podawania innym kategorii hasła – wtedy jego odgadnięcie zajmie Wam znacznie więcej czasu a i satysfakcja będzie dużo większa.
Jak to jest ze skalowalnością to chyba łatwo się domyślić. Im więcej nas zgromadzi się przy stole tym zwyczajnie będzie lepsza zabawa, więcej śmiechów, żartów, krzyków, itd. I choć według informacji na pudełku gra jest przeznaczona od 3 do maksymalnie 8 graczy, spokojnie można pograć w Imago w znacznie szerszym gronie. Co prawda czas oczekiwania na swoją kolej prezentowania hasła trochę się wydłuży, ale samo odgadywanie i obserwowanie jak z układaniem radzą sobie inne osoby dostarcza równie dużo satysfakcji. Jeśli zaś chodzi o regrywalność to nie musimy się martwić. Kart z obrazkami jest sporo, haseł do odgadnięcie całe mnóstwo, a wyobraźnia – nieograniczona. Imago jest nam w stanie zapewnić wiele, wiele godzin dobrej zabawy, zakładając oczywiście że lubimy zabawę w kalambury i potrafimy uruchomić naszą wyobraźnię. A jeśli nie przepadacie za kalamburami to i tak polecam sprawdzić Imago, bo być może zabawa w tej obrazkowej formie przypadnie Wam do gustu. Imago Family to pozycja, którą warto docenić jeszcze z innego względu, bo oprócz najważniejszej funkcji – czyli dostarczania rozrywki, gra ma też walor edukacyjny – pobudza kreatywność oraz rozwija wyobraźnię, które są przecież bardzo istotne dla prawidłowego rozwoju dziecka.
A czy jest coś co mi się w Imago mi zabrakło? Ano, trochę szkoda, że autorzy nie pokusili się o stworzenie jakiegoś bardziej wymyślnego systemu punktacji oraz wariantu drużynowego. O ile to pierwsze dla wielu może być zbędne, bo w tego typu grach rywalizacja i tak szybko schodzi na drugi plan i liczy się przede wszystkim dobra zabawa, tak tryb drużynowy, którego tutaj niestety braknie byłby bardzo mile widziany. Poza tym w kwestii samej rozgrywki nie widzę nic innego do czego mógłbym się przyczepić.
Nim przejdę do podsumowania, poświęcę jeszcze kilka słów na temat wykonania, które stoi na bardzo wysokim poziomie. W pudełku znajdziemy przede wszystkim 120 porządnej jakości kart z hasłami oraz 60 przezroczystych kart z obrazkami, które również powinny przetrwać wiele partii, chociaż przezroczyste kartoniki mają to do siebie, że szybko widać na nich wszelkie brudy, rysy i odciski palców. Na szczęście bez problemu możemy je w łatwy sposób wyczyścić. Zestaw komponentów uzupełnia jeszcze garść żetonów oraz plansza, której nie ma w standardowej wersji Imago, a jest ona bardzo praktyczna, bo przezroczyste karty z obrazkami są bardzo słabo widoczne w przypadku gdy gramy na ciemnym stole bądź wzorzystym obrusie. Wszystko elementy mieszczą się w ładnej, plastikowej wyprasce, więc tak naprawdę w kwestii czysto technicznej nie widzę nic do czego mógłbym mieć jakieś poważne zastrzeżenia.
Podsumowanie
Choć – jak już wspomniałem na wstępie – klasyczne kalambury to nie jest mój faworyt wśród gier imprezowych, tak rysowane czy obrazkowe wersje tej zabawy bardzo lubię. Imago ze swoim świeżym i ciekawym podejściem do prezentowania haseł za pomocą przezroczystych kart z obrazkami zdecydowanie zalicza się do grona tytułów, do których chętnie usiądę przy okazji spotkań w większym gronie. Co prawda wersja Family okazała się w moim odczuciu trochę zbyt prosta do grania wyłącznie w gronie dorosłych, ale koniec końców, czas spędzony przy rodzinnej wersji Imago był bardzo udany. Były rozmowy, śmiechy, krzyki, żarty, niekiedy też zagwozdki i kombinowanie jak inaczej wykorzystać dostępne symbole, żeby w końcu ktoś odgadł hasło, które przecież było takie banalne… Imago to dla mnie zdecydowanie udana wariacja znanych nam wszystkim kalamburów, do której poznania i zagrania szczerze zachęcam. Choć dorosłym bardziej polecam standardową wersję tego tytułu, tak jako tytuł do grania wspólnie z dziećmi lub wyłącznie dla nich, wersja Family będzie zdecydowanie bardziej trafnym wyborem. W obu przypadkach jednak dobra zabawa gwarantowana.
Egzemplarz do recenzji przekazało wydawnictwo Rebel.pl