Ekspedycja – Poszukiwanie skarbów w rodzinnym wydaniu
Eksploracja niezbadanych obszarów, wyprawy badawcze, poszukiwanie zapomnianych skarbów czy artefaktów to tematy, które jako fan opowieści i filmów przygodowych uwielbiam w grach planszowych. Stąd też tytuły wpisane we wspomnianą tematykę z miejsca przykuwają moją uwagę, skłaniając przynajmniej do wstępnego zapoznania się z daną pozycją. Nic więc dziwnego, że byłem bardzo ciekawy jednego z najnowszych tytułów wydawnictwa Rebel.pl, który stara się wpisać wyżej wymieniony temat poszukiwania skarbów w ramy lekkiej, kościanej gry familijnej. Z jakim skutkiem? – o tym w dzisiejszej recenzji.
W trakcie rozgrywki w Ekspedycję przewodzimy grupie trzech żądnych sławy i bogactwa badaczy, którzy będą wykonywali przydzielone im zadania, jak pozyskanie odpowiedniego wyposażenia, poszukiwanie artefaktu czy pokonanie kolejnego odcinka trasy wyprawy. No, albo przynajmniej próbowali je wykonać, gdyż cała zabawa oparta została tutaj o mechanikę Risk managment (Zarządzanie ryzykiem), tzn. sami deklarujemy jakie akcje będziemy starali się wykonać, ale to rzuty kośćmi i uzyskane na nich symbole, zadecydują czy nasi odkrywcy będą w stanie pomyślnie wypełnić konkretną misję. Same zasady gry są zresztą banalnie proste, a czytelna i bogata w ilustrowane przykłady instrukcja, tylko ułatwia szybkie rozegranie partii bez jakichkolwiek niejasności w trakcie zabawy.
Zakładając, że przygotowaliśmy już wszystkie komponenty zgodnie z instrukcją i każdy z graczy otrzymał już zestaw elementów w wybranym przez siebie kolorze, możemy rozpocząć grę. W swojej turze wpierw musimy przydzielić wszystkie 3 pionki naszych badaczy do wybranych pól akcji, które będziemy chcieli wykonać. Do wyboru mamy następujące obszary: wykopaliska, planszę wyprawy oraz planszę obozu. Na każdym z obszarów możemy zdobyć inne zasoby – mogą być to artefakty, specjalne żetony zegarów, mapy skarbów, karty wyposażenia czy po prostu punkty sławy (zwycięstwa).
Obszar wykopalisk to miejsce gdzie zdobywamy cenne artefakty, które warte są określoną liczbę punktów zwycięstwa oraz mogą dać nam specjalne żetony zegarów, pozwalające zmieniać uzyskane na kostkach symbole na inne dowolne, co w przypadku braku szczęścia w rzutach, może pomóc nam wykonać daną akcję. Oprócz tego artefakty spełniają jeszcze inną funkcję – służą jako aktywator specjalnych kart bonusów, ale o nich wspomnę jeszcze w dalszej części recenzji.
Na planszy wyprawy nasi odkrywcy pokonują kolejne odcinki trasy, eksplorując niezbadane wcześniej tereny i zgarniając przy tym bonusy w postaci punktów sławy, wspomnianych żetonów zegarów, zagadkowych artefaktów (są to jokery, służące za dowolny inny artefakt) bądź map skarbów – te zapewniają nam określoną liczbę punktów zwycięstwa na koniec rozgrywki, pod warunkiem posiadania wskazanego zestawu artefaktów. Warto dodać, że w jednej turze możemy spróbować pokonać kilka odcinków trasy naraz, jednak musimy wtedy uzyskać symbole widniejące również na wszystkich wcześniejszych polach planszy przez które wędrujemy, czym jednocześnie zmniejszamy nasze szanse na powodzenie akcji. Trzeba więc rozważnie oszacować ryzyko, jakie podejmujemy – czy bardziej zależy nam na jak najszybszym ukończeniu trasy i przybliżeniu końca rozgrywki czy też chcemy na spokojnie przejść kolejne pola i zgarnąć po drodze jak najwięcej bonusów.
Ostatnie miejsce, które możemy odwiedzić to obóz. Tutaj możemy pozyskać karty skarabeuszy wartych 1 PZ (lub 4 jeśli zdołamy zebrać parę „przedniej” i „tylnej” części) oraz wspomniane już karty wirtualnych kości i bonusów. Te pierwsze zapewniają nam dodatkowe symbole, które możemy wykorzystać podczas zdobywania artefaktów na wskazanych obszarach wykopalisk. Bonusy z kolei dają nam – wedle wyboru – punkt zwycięstwa lub żeton zegara, ilekroć spełnimy opisany na nich warunek (zdobędziemy artefakt we wskazanym miejscu lub dotrzemy na konkretne pole na trasie wyprawy).
Po tym jak przydzielimy już swoich badaczy do wybranych pól akcji, rzucamy czterema kośćmi, licząc na uzyskanie symboli wymaganych do wykonania danej akcji. Każda kość może zostać wykorzystana tylko raz, toteż często będziemy musieli zdecydować, do której akcji chcemy jej użyć, a z której zrezygnować. Po tym jak rozpatrzymy już wynik rzutu i zdobędziemy ewentualne zasoby lub punkty sławy, zbieramy z powrotem nasze piony, uzupełniamy puste pola nowymi kartami/artefaktami z przygotowanej puli i tym samy rozpoczyna się tura kolejnego gracza. W skrócie więc cała gra sprowadza się do rzucania kostkami w celu pozyskania kolejnych artefaktów, map skarbów, kart bonusów, itd. Partia dobiega końca, gdy wyczerpany zostanie stos kart wyposażenia, na jednej z płytek wykopalisk skończą się artefakty bądź ukończona zostanie druga trasa wyprawy. Wówczas przechodzimy do podliczania zdobytych w trakcie całej zabawy punktów sławy i wyłonienia zwycięskiej ekspedycji.
Jak sami już widzicie, zasady są banalnie proste, a sama gra jest bardzo lekka. Ot, rzucamy kostkami i sprawdzamy jakie z zaplanowanych akcji jesteśmy w stanie wykonać. Nie znajdziemy tutaj żadnego nowego mechanizmu, którego nie widzielibyśmy wcześniej w innych grach tego typu. Nie da się więc ukryć, że Ekspedycja adresowana jest głównie dla rodzin i dzieci – to im rzucanie kostkami owiane sporą dozą ryzyka, zdobywanie artefaktów i pokonywanie kolejnych odcinków trasy wyprawy sprawi najwięcej zabawy. Familijny charakter tej pozycji jeszcze bardziej podkreśla brak negatywnej interakcji między graczami. Tutaj każdy gra praktycznie sam dla siebie i jedyne co możemy zrobić na niekorzyść przeciwnika to sprzątnąć mu sprzed nosa artefakt lub kartę wyposażenia, którą sam wcześniej starał się zdobyć, lecz tych jest w puli na tyle dużo, że zwykle nie ma to większego znaczenia dla przebiegu partii. No dobrze, a co z osobami, które na co dzień grają w zdecydowanie cięższe i bardziej skomplikowane tytuły? Cóż, prostota zasad, istotna losowość i brak jakiejkolwiek interakcji niestety nie przyciągną uwagi doświadczonych graczy na dłużej niż kilka partii, lecz raz na jakiś czas Ekspedycja może być przyjemną odskocznią do pogrania z rodziną i mało obeznanymi w planszówkach znajomymi.
Skrzynia skarbów
Recenzując gry familijne dużą uwagę przykładam również do samego wykonania, zarówno od strony czysto estetycznej jak i technicznej, gdyż z reguły to właśnie te elementy (wraz z tematyką gry) są tym, co w pierwszej kolejności przyciąga poznających nasze hobby, graczy. Ekspedycja w obu wymienionych kwestiach prezentuje bardzo wysoki poziom, co od lat jest zresztą cechą charakterystyczną produktów wydawnictwa Queen Games. Mamy porządne, plastikowe kostki (jakość identyczna jak w Ucieczce: Świątyni Zagłady), kilka plansz, całkiem sporą garść kart i żetonów oraz sympatyczne figurki odkrywców, zaś wszystko to okraszone zostało barwną i atrakcyjną szatą graficzną. Instrukcja z kolei świetnie tłumaczy wszystkie zasady, wspomagając się licznymi przykładami ilustrującymi opisywane reguły. Czy czegoś chcieć więcej? Chyba tylko dobrej, klimatycznej ścieżki dźwiękowej w tle, jednak to bez problemu możemy przygotować na własną rękę.
Podsumowanie
Ekspedycja okazała się całkiem udaną grą familijną, która spodoba się głównie rodzinom i początkującym graczom. Gra dobrze się skaluje, nie trwa zbyt długo, ma banalnie proste zasady, które tłumaczy się w kilka minut, a do tego atrakcyjny temat i oprawę graficzną. Niestety tytuł nie posiada wystarczająco dużo potencjału, by mógł w jakikolwiek sposób na dłużej przyciągnąć planszowych wyjadaczy w ich własnym gronie, niemniej okazjonalna partia z rodziną czy dziećmi nie powinna być czasem straconym. Krótko mówiąc, nie jest to hit, który każdy powinien przynajmniej sprawdzić, lecz zwyczajnie udana pozycja mająca na celu zapewnić dobrą zabawę swojej docelowej grupie odbiorców, czyli właśnie rodzinom, dzieciom i wszystkim mało obeznanym w planszówkach osobom.
Dziękuje wydawnictwu REBEL.pl za przekazanie egzemplarza do recenzji